Echo Tenczyna

Duszpasterstwo

Najnowszy numer – kwiecień 2024

W numerze można zobaczyć fotorelacje ze Świętego Triduum oraz przeczytać m.in.: rozważania nad przebiegiem Eucharystii; kolejne artykuły z cyklu „Droga wiary i modlitwy” i „Mali mieszkańcy Lubonia”; o ojcu Dominiku Orczykowskim; o siostrze Marii Lucjanie Annie Uchacz; o tenczyńskim weselu; o konkursach i przyznanych nagrodach; o wydarzeniach związanych z ks. Michałem Rapaczem oraz wiele innych artykułów i informacji.

Z archiwum

Echo Tenczyna, Wrzesień 2016 r. 

JUBILEUSZ 50-LECIA ŻYCIA ZAKONNEGO BR. BOLESŁAWA KONOPKI 

28 sierpnia 2016 roku 

ŻYCZENIA DLA JUBILATA

Czcigodny Ojcze Bolesławie, z okazji jubileuszu 50-lecia życia zakonnego życzymy Ci wielkiej radości z każdego dnia kapłańskiej służby, błogosławieństwa Bożego i obfitości darów Ducha Świętego. Niech dobry Bóg darzy Cię zdrowiem i pokojem, a Matka Boża ma w swojej opiece i wyprasza potrzebne łaski, abyś z odwagą i mocą kroczył po trudnych ścieżkach zakonnego życia.  W 50. rocznicę dnia, w którym Pan uczynił z Ciebie swojego sługę, otaczamy Cię modlitwą, dziękujemy za Twoją obecność wśród nas, za dobro, które jest Twoim udziałem oraz czas i talenty, którymi służysz ludziom. 

Franciszkański Zakon Świeckich 

50 lat życia zakonnego, to 50 lat modlitwy i pracy, czasem i cierpienia, które złączone jest z naszym życiem, to 50 lat pójścia za Chrystusem, naśladowanie Chrystusa podążając drogą świętości. Jubileusz jest dobrą okazją do radości i wdzięczności, dlatego dziękujemy Bogu Najwyższemu za to, że wybrał Ciebie z wielu, a św. Franciszek i o. Pio niech przybliżają Cię do świętości.

Tego życzy Grupa Modlitwy o. Pio

 

Ojcze Bolesławie, czy jeszcze pamiętasz,
gdy w twym sercu zrodziła się ta myśl święta, ta myśl droga, aby swoją młodość poświęcić dla Boga? 

To Bóg posłał Ducha Świętego, aby zasiał ziarno powołania
do stanu zakonnego,bo widział w Tobie sługę gorliwego. 

A Ty pewnie nie zaraz się zgodziłeś,
bo sam w to nie wierzyłeś
i pytałeś się: Jezu, Boże, czy to wszystko jest możliwe? Lecz Twe serce powiedziało: Tak niech się stanie. 

Choć Ty widziałeś trudy życia zakonnego, wsparty Bożą łaską i siłą,
nie bałeś się poświęcenia życia młodzieńczego dla planu Bożego. 

A dziś tenczynianie dziękują Bogu, że jesteś z nami, za Twój piękny głos,
za Twoje kazania pięknie powiedziane, nawet przez ludzi głuchych dobrze zrozumiane. 

Nasz Zespół Toporzan życzy Tobie, Ojcze Bolesławie, zdrowia, błogosławieństwa Bożego, radości i uśmiechu na twarzy i niech Ci się Ojcze żadna przeprowadzka z Tenczyna nie marzy.
Szczęść Boże! 

Zespół Toporzanie (sł.: Anna Kukułka) 

BR. BOLESŁAW ANDRZEJ KONOPKA – O SOBIE SAMYM… 

Urodziłem się 27.11.1947 r. w Bliznem/Brzozowa. Do zakonu wstąpiłem 10.08.1965 r. i po krótkim postulacie rozpocząłem nowicjat w Rozwadowie. 30.08.1966 r. złożyłem śluby czasowe. Kraków był miejscem, gdzie przygotowywałem się do matury. 

Następnie w Sędziszowie Małopolskim były studia filozoficzne, a potem, w 1970 r., studia teologiczne w Krakowie u franciszkanów konwentualnych. Święcenia kapłańskie otrzymałem 18.05.1974 r. z rąk ks. dra Tadeusza Błaszkiewicza (bpa przemyskiego) w naszym klasztorze w Krośnie nad Wisłokiem. 

Pierwszą placówką było Krosno, gdzie byłem katechetą mając 34 godziny lekcyjne tygodniowo. Na katechezę przychodzili uczniowie mieszkający w internacie w Suchodole przez wszystkie dni w tygodniu, nawet w niedziele. Uczyłem katechezy od klasy VI szkoły pod stawowej aż do Szkoły Naftowej Zawodowej, Technikum Naftowego oraz Szkoły Rolniczej w Suchodole. Było bardzo dużo spowiedzi, nieraz spowiadałem po 16 godzin dziennie, zwłaszcza w Wielkim Poście i Adwencie. Pro wadziłem także grupę młodzieżową i organizowałem z nimi różne wyjazdy w teren, głównie na rowerach. 

Potem odbyłem trzyletnie studia zagraniczne w Rzymie i przez ponad rok byłem redaktorem książki Wśród wulkanów Gwatemali oraz kilku broszur. Naukę ukończyłem licencjatem z zakresu pedagogiki. 

W Rzymie, po roku studiów, miałem szczęście być na placu św. Piotra i słyszeć słowa kardynała, który mówił: Habemus Papam. Pamiętam doskonale tę chwilę, kiedy przyszedł do mnie brat z Etiopii i powiedział – Ty nie wybierasz się na plac św. Piotra, bo dziś wybiorą na papieża Polaka, kard. Karola Wojtyłę. Jak mi to powie dział, to mu odpowiedziałem – Prędzej wybiorą kard. Stefana Wyszyńskiego, ponieważ kard. Wojtyła jest mało znany. – Mówię ci, że Wojtyłę słyszałem, jak nieraz mówił kazanie w Mediolanie i wtedy w duchu powiedziałem sobie: Ten to nadaje się na papieża. 

Wybrałem się na plac i tam przeżyłem najpiękniejszą chwilę w życiu. Na placu stałem koło fontanny, gdzie przebywała młodzież włoska, która zacierała ręce, żeby tylko nie Włoch został papieżem. Robili przez to na złość swoim wychowawcom. Gdy posłyszeli, że papieżem został kard. Korol Wojtyła, wtedy kurtki, które mieli na sobie, poszły w górę. Ludzie znajdujący się pytali: Chi é? Kto to jest? Z różnych stron padały odpowiedzi, że to Amerykanin, Meksykanin, Afrykanin… Powiedziałem, że to Polak. Wtedy zaczęli zastanawiać się, czy nowo wy brany papież zna język włoski. Potwierdziłem, że zna. Czy będzie zatem dzisiaj przemawiał? Wiedziałem, że według rytuału udzieli błogosławieństwa, ale znając Go, miałem taką nadzieję, że doczekamy się krótkiego prze mówienia. I rzeczywiście tak było. 

Był ze mną br. Ludwik Kalinowski, któremu zaproponowałem, żebyśmy poszli do najbliższej restauracji, zjedli kurczaka i pojechali do naszego kolegium. Trzeba było przejść około siedmiu kilometrów do kolegium, a to było dla nas jakby dziesięć minut. Czekał na nas br. Teobaldo z Etiopii, który powiedział mi, że będzie papież Polak. 

Po studiach powróciłem do kraju i zostałem przeznaczony do Sędziszowa Małopolskiego, później zaś do Rozwadowa, gdzie byłem z kolei przez cztery lata wychowawcą braci w junioracie i uczyłem katechezy dzieci oraz młodzież licealną. Prowadziłem również rekolekcje i misje parafialne w różnych częściach Polski. Wtedy też zaczęły się wyjazdy pielgrzymkowe, szczególnie do Włoch, a zwłaszcza do San Giovanni Rotondo. 

Potem zostałem przeniesiony na proboszcza do Piły w latach 1986-1992 r., z budową nowego ośrodka duszpasterskiego na Podlasiu. Była to największa placówka parafialna, licząca prawie 35 000 mieszkańców. Dodam, że tutaj byliśmy razem z salezjanami, a rozdzielała nas rzeka Gwda. Po dwóch latach pobytu nastąpił podział parafii, w wyniku którego oddaliśmy kościół filialny Świętego Stanisława Kostki, który stał się wówczas kościołem parafialnym i objęli go księża diecezjalni. Zajmowałem się tam głównie katechezą w szkole i obowiązkami wynikającymi z posługi proboszcza. 

Następną palcówką był Bytom i tutaj, po roku pobytu, znów zostałem proboszczem. Przez sześć lat pełniłem obowiązki proboszcza, ale i uczyłem w szkole religii klasy VI-VIII. 

Następną placówką była Nowa Sól, gdzie przygotowywałem dzieci klasy drugiej do Pierwszej Komunii Świętej. Były wyjazdy rekolekcyjne i misyjne w parafiach oraz spowiedź i po roku pobytu znów zostałem proboszczem oraz gwardianem w Stalowej Woli Rozwadowie. Tutaj nie uczyłem już katechezy, ale przeprowadzałem remont kapitalny klasztoru. Wcześniej proboszczem i przełożonym był tam br. Stanisław Szczepan Król, który wyremontował jedno skrzydło klasztoru. 

Po trzech latach zrezygnowałem z przełożeństwa i zostałem przeniesiony do wspólnoty w Gdańsku. Tutaj po raz pierwszy zakładałem Grupy Modlitwy Ojca Pio i to dzieło kontynuuję po dzień dzisiejszy. We wspólnocie Gdańskiej byłem trzy lata, a następną placówką był Tenczyn w powiecie myślenickim, położony w paśmie Beskidu Wyspowego. 

Tutaj, w Tenczynie, byłem odpowiedzialny za Grupy Modlitwy Ojca Pio – zarówno za wspólnotę lokalną, jak te rozsiane na terenie całej Polski. Wygłosiłem w tym czasie ponad 100 rekolekcji i misji ludowych. Za stępowałem księży w parafiach, zwłaszcza udających się na pielgrzymki lub na wakacje. 

Jest mi bardzo dobrze w tym przepięknym Tenczynie, gdzie chodzę i zbieram grzyby oraz tarninę. Piszę artykuły do lokalnej gazety „Echo Tenczyna” na temat św. Ojca Pio. Jak długo będę z Wami, jeden Pan Bóg wie i wiedzą o tym moi przełożeni, ale chciałbym złożyć moje kości tutaj, w Tenczynie. Obawiam się, że będę musiał leżeć w wodzie, ale to mi nie jest przeszkodą. Czego się nie robi dla tak miłych mieszkańców Tenczyna…? 

br. Bolesław Konopka OFMCap