(za opracowaniem wydanym na uroczystości beatyfikacyjne w Krakowie-Łagiewnikach)
Błogosławiony Michał Rapacz (1904 – 1946), prezbiter i męczennik
Pamięć o tych, którzy dali świadectwo wiary, niekiedy za cenę oddania życia, a często za cenę cierpienia, niezrozumienia i wielu wyrzeczeń, stanowi istotny element życia chrześcijańskiego. Kościół Katolicki w Polsce był wraz z Narodem w czasie zaborów, wspierał dążenia do odzyskania przez Polskę niepodległości, towarzyszył odbudowie państwowości w okresie międzywojennym, dzielił trudne chwile i wspomagał opór wobec najeźdźców w czasie drugiej wojny światowej, ale w sposób szczególny stał się obrońcą podmiotowości narodowej Polaków w czasach totalitaryzmu komunistycznego.
Święty Jan Paweł II podczas siódmej podróży apostolskiej do Ojczyzny, w Bydgoszczy dnia 7 czerwca 1999 roku wypowiedział znamienne słowa: Nasze stulecie również zapisało wielką martyrologię. [ ] Przyszedł czas przypomnienia tych wszystkich ofiar i oddania im czci należnej. A są to często męczennicy nieznani, jak gdyby <<nieznani żołnierze>> wielkiej sprawy Bożej.
Jedną z takich świetlanych postaci, pośród ciemności ówczesnego czasu, był Czcigodny Sługa Boży Michał Rapacz (1904-1946), prezbiter i męczennik.
Michał Franciszek Rapacz urodził się 16 września 1904 roku we wsi Tenczyn, należącej do parafii Lubień ( koło Myślenic). Został ochrzczony w parafialnym kościele pod wezwaniem św. Jana Chrzciciela w Lubniu w dniu 18 września 1904 roku. Jego ojciec Jan był człowiekiem pracowitym, troskliwym, spokojnym i życzliwym. Był rolnikiem, który dbał o dom rodzinny i swoją rodzinę, chociaż chorował na gruźlicę. Zmarł 18 maja 1921 roku. Matka, Marianna z d. Wójcik była wdową po Janie Kutrybie. Osoba głęboko religijna, należała do III świeckiego zakonu świętego Franciszka z Asyżu. Była wielką czcicielką Najświętszej Maryi Panny, codziennie rano przy zajęciach śpiewała Godzinki o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny, dzień kończyła odmawianiem różańca. Zmarła 14 kwietnia 1946 roku ( tuż przed śmiercią księdza Michała).
Rapaczowie cieszyli się opinią pobożnego, dobrego i zgodnego małżeństwa. W uroczystości, święta kościelne i niedziele uczęszczali na Eucharystię do kościoła parafialnego w Lubniu, który oddalony był prawie cztery kilometry od miejsca zamieszkania. Ten dystans pokonywali najczęściej pieszo. Uczyli dzieci poświęcenia i ofiary Bogu oraz drugiemu człowiekowi, który znajduje się w potrzebie. Wiedzieli, jak wychowywać dzieci, jak je przygotować do życia, w czym dużą rolę odgrywała wiara i Boże przykazania. Niewątpliwie rodzinna atmosfera religijnego domu, w którym przyszły Błogosławiony stawiał pierwsze kroki i wzrastał, przyczyniła się do przejęcia od rodziców tego bogactwa ducha, które nieustannie rozwijał, pogłębiał i kształtował.
Do szkoły powszechnej Michał uczęszczał w rodzinnej miejscowości. Wybuch pierwszej wojny światowej przez krótką chwilę uniemożliwił mu kontynuowanie edukacji. W 1915 roku uzyskał świadectwo ukończenia czwartej klasy szkoły powszechnej, które pozwoliło chłopcu na dalszą naukę w Gimnazjum im. Tadeusza Kościuszki w Myślenicach. Z tym jednak trzeba było poczekać na spokojniejsze czasy, aż zawierucha wojenna ucichnie. Późną jesienią w 1918 roku przyszły kapłan rozpoczął naukę w gimnazjum męskim w Myślenicach słynących z cudownego obrazu Matki Bożej z XVI wieku. Młodzież, idąc do szkoły, tłumnie nawiedzała kościół Narodzenia Najświętszej Maryi Panny i modliła się przed wizerunkiem Pani Myślenickiej.
W gimnazjum myślenickim Michał Rapacz dał się poznać jako oddany Bogu, pilny, ambitny i pracowity uczeń. Lubiany przez rówieśników, towarzyski, łatwo nawiązujący kontakty z innymi. Nie zapominał przy tym o praktykach religijnych, zwłaszcza o udziale w Eucharystii. W takiej atmosferze i klimacie, w gimnazjum myślenickim poszerzał wiedzę, dojrzewał, aż do jego ukończenia w 1926 roku, by w końcu podjąć decyzję o wstąpieniu do Wyższego Seminarium Duchownego w Krakowie.
1 października 1926 roku został przyjęty do seminarium i wpisany na listę studentów Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego. Seminaryjny rocznik Michała Rapacza był jednym z najliczniejszych w międzywojennej historii Wyższego Seminarium Duchownego w Krakowie. Liczył trzydziestu ośmiu alumnów. Wykłady odbywały się w Collegium Novum. Słuchali ich także klerycy seminariów częstochowskiego i katowickiego. Kolegami kursowymi Michała Rapacza byli przyszli błogosławieni: męczennik Auschwitz – ksiądz Piotr Dańkowski ( 1908-1942), oraz <<apostoł Wschodu>> – ksiądz Władysław Bukowiński (1904-1974).
Alumn Michał Rapacz w czasie studiów w seminarium duchownym przykładał się do nauki, a egzaminy zdawał w wyznaczonych terminach. Koledzy zapamiętali go jako nieśmiałego i pokornego chłopaka, ale za to bardzo szczerego i pogodnego z usposobienia. Był koleżeński i lubiany przez innych alumnów, pilny, obowiązkowy w wypełnianiu powierzonych mu zadań, stanowczy, a szczególnie pilnował modlitwy. Młody seminarzysta od 1928 roku należał do Honorowej Straży Serca Pana Jezusa. W czasie formacji seminaryjnej otrzymywał kolejne stopnie święceń: pierwsza tonsura – 17 grudnia 1927 roku, ostiariat i lektorat – 22 grudnia 1928 roku, egzorcystat i akolitat – 22 grudnia 1929 roku, subdiakonat – 19 kwietnia 1930 roku, diakonat – 5 października 1930 roku.
Święcenia prezbiteratu otrzymał 1 lutego 1931 roku w kolegiacie św. Anny w Krakowie poprzez posługę arcybiskupa Adama Stefana Sapiehy. Prymicyjną mszę świętą odprawił w kościele pod wezwaniem św. Jana Chrzciciela w Lubniu. W dniu 17 sierpnia 1931 roku został posłany jako wikariusz do pierwszej placówki duszpasterskiej w parafii Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Płokach. Tu od piętnastego wieku czczony jest obraz Najświętszej Maryi Panny, trzymającej Dzieciątko Jezus na ręku. Do tego miejsca od niepamiętnych czasów przybywali nieustannie pielgrzymi. Ten piękny, gotycki obraz Bogarodzicy jest w protokołach wizytacyjnych biskupów krakowskich określany jako imago miraculosa lub gratiosa ( wizerunek cudowny, słynący łaskami).
Parafia obejmowała kilka wiosek, dziś są to samodzielne parafie: Płoki, Psary, Lgota, część Ostrężnicy, c w tamtych warunkach mocno utrudniało spełnianie obowiązków duszpasterskich, zwłaszcza naukę katechezy. Miejscowa ludność była biedna, często bez pracy, obojętna religijnie lub nawet wrogo nastawiona do duchownych. Młody kapłan nie zniechęcał się tymi problemami. Zachowane świadectwa i opinie o księdzu wikariuszu podkreślają jego wielka gorliwość, staranne przygotowanie się do wygłaszanych kazań i dobre kontakty z młodzieżą. Od pierwszych dni upodobał sobie posługę w konfesjonale. Dbał o sakrament namaszczenia i wiatyk dla chorych. Był człowiekiem modlitwy i oddanym czcicielem Matki Bożej Płoczańskiej. Pracując dwa lata w parafii, ks. Michał Rapacz zaskarbił sobie przywiązanie i uznanie wiernych.
W dniu 10 sierpnia 1933 roku opuścił Płoki, ponieważ został skierowany na nową placówkę duszpasterską w Rajczy, na Żywiecczyźnie. Była to rozległa parafia, podobnie jak w Płokach, ale ludzie inni – przywiązani do tradycji i Kościoła. Do dziś szczególną czcią otaczany jest tam cudowny obraz Matki Bożej, który król Jan Kazimierz po potopie szwedzkim ofiarował parafii za ocalenie życia.
Posługę wikariusza ks. Michał pełnił w Rajczy przez cztery lata ( od 10 sierpnia 1933 roku do 11 listopada 1937 roku). Oprócz zwykłych, codziennych obowiązków kapłańskich ( odprawianie mszy, spowiedź, katecheza, odwiedzanie chorych, kolęda) opiekował się Katolickim Stowarzyszeniem Młodzieży, które założył zaraz po przybyciu do Rajczy. Budził w młodych radość życia, chronił młodych przed złymi wpływami, lenistwem duchownym i nieobyczajowoście. Był moderatorem i przewodnikiem Kół Żywego Różańca. Cieszył się dobrą opinią wśród wiernych, był lubiany za swą bezpośredniość i takt. W sprawach wiary i religii odznaczał się zdecydowaniem i bezkompromisowością. Był powszechnie lubiany i szanowany.
Te cechy duszpasterskiej posługi młodego księdza sprawiły, że arcybiskup Adam Stefan Sapieha ponownie skierował go do Płock, ale tym razem już jako administratora parafii. Arcybiskup najwyraźniej postrzegał księdza Michała Rapacza jako męża Bożego, znał jego ocenę seminaryjną i świadectwa moralności proboszcza z Płock oraz proboszcza z Rajczy. I chociaż parafianie z Rajczy niechętnie odnieśli się do decyzji ówczesnego metropolity krakowskiego, ksiądz Michał przyjął wolę arcybiskupa bez wahania, udowadniając, że dla niego najważniejsza jest wola Boga, wyrażona w decyzji pasterza.
11 listopada 1937 roku ropoczął się dla księdza Michała Rapacza kolejny rozdział życia i nowy etap posługi. Pomimo trudności pracował nadzwyczaj gorliwie, odradzając moralnie i religijnie powierzoną mu placówkę. Świadczy o tym zapis dziekana, księdza Andrzeja Mroczka, w sprawozdaniu z wizytacji dziekańskiej w Płokach z dnia 19 sierpnia 1942 roku przeprowadzanej wówczas w dekanacie Nowa Góra: Ks. Rapacz to kapłan pracowity, oddany parafii, a przy tym dbający o swe wyrobienie wewnętrzne. W czarną noc okupacji hitlerowskiej II wojny światowej gorliwie sprawował duszpasterską posługę, pomagając zwłaszcza biednym i zagrożonym mieszkańcom parafii.
Gdy po zakończeniu działań wojennych nastały czasy systemu totalitarnego, gorliwy i bezkompromisowy kapłan stał się niewygodny. W kazaniach nazywał otaczające go zło po imieniu, dlatego znalazł się na w zainteresowaniu osób, które odnosiły się już nie obojętnie, ale z nienawiścią do wszystkiego, co tchnie duchem Bożej prawdy. Przez wiernych ksiądz Michał uważany był za odważnego kaznodzieję, który nie bał się mówić prawdy. Władze komunistyczne uznały go za wroga politycznego i ideologicznego.
Heroiczna postawa wierności Krzyżowi, Ewangelii, Kościołowi i Ojczyźnie pokazuje, że ksiądz Michał Rapacz nie walczył z człowiekiem, ale o człowieka, nie walczył z komunistami, ale o ratowanie dusz i umysłów zwiedzionych przez tę bezbożna ideologię. Mimo przeciwności, nie poddawał się. Był wytrwały w pracy, szerzył kult Najświętszego Sakramentu i Najświętszej Maryi Panny, czczonej w cudownym obrazie. Codziennie wiele godzin samotnie spędzał w kościele, modląc się za poszczególne rodziny parafii o wzrost wiary lub nawrócenie. Założony przez niego Liber animarum (osobna kartoteka, w której wpisywał informację o swoich parafianach) to dowód, że zależało mu na zbawieniu wszystkich parafian, zarówno tych, którzy deklarowali wiarę katolicką, jak i innowierców np. świadków Jehowy oraz na osobach walczących z Bogiem i Kościołem. Korzystał z różnych możliwości i środków duszpasterskich, aby zbliżyć parafian do Boga. Ta nieugięta postawa stała się powodem jego śmierci. Ataki na duchownego przybrały na sile przed referendum w 1946 roku. Komuniści przystąpili do frontalnego ataku na przeciwników nowego porządku. Aresztowaniami objęto wszystkich, którzy publicznie występowali przeciw władzy, tzw. kułaków, przedstawicieli inteligencji twórczej, duchownych. Przyjaciele ostrzegali księdza, aby nie drażnił przeczulonej władzy, by był ostrożny w kazaniach, a najlepiej byłoby wyjechać na pewien czas z Płok. Ksiądz Michał Rapacz jednak niezmiernie odpowiadał, że Zbawiciel powierzył mu Jego owczarnię i nie ulegnie siłom zła, choćby miał ponieść za to największą ofiarę. Kapłańskim jego obowiązkiem jest głoszenie prawdy i upominanie ludzi, którzy schodzą na złą drogę. Nie zniszczyła wiary ideologia nazizmu – powiedział pewnego dnia, po porannej Mszy św. kościelnemu – więc i bolszewicy nie pokonają Chrystusowego Krzyża, chociaż rewolucja w Rosji niszczyła cerkwie i kościoły, posyłała duchownych na Sybir, to z ludzkich serc nie wygnała Boga. Ksiądz otrzymał wielokrotnie anonimowe pogróżki. Nieprzejednana postawa Kapłana była tematem partyjnych zebrań. Komunistyczni aktywiści z Trzebini i Chrzanowa otwarcie opowiadali się za jego zamordowaniem. O grożącym niebezpieczeństwie ostrzegali księdza dwaj znani mu parafianie, ale bezskutecznie. Im także mówił, że sumienie nie pozwala mu opuszczać swych owiec.
Pomimo ostrzeżeń i gróźb nie posłuchał przestróg. W nocy z 11 na 12 maja ( z soboty na niedzielę) 1946 roku doszedł do kresu swej duszpasterskiej drogi. Grupa bojownikarzy komunistycznych pod osłoną nocy napadła na plebanię w Płokach. Mieszkańców sterroryzowano bronią. Duchowny, świadomy, że są to jego ostatnie chwile, mówił głośno: Fiat voluntas Tua, Domine – Niech się dzieje wola Twoja, Panie. To jego ostatnie słowa, które wypowiedział wyprowadzony nocą z plebanii. Mordercy zaprowadzili księdza do pobliskiego lasu i tam z zimną krwią dokonali bestialskiego czynu. Uwięziona na plebanii osoby poinformowały parafian o dramatycznych wydarzeniach minionej nocy, a ciało ks. Michała odnalazł rano młody pasterz wyprowadzający bydło na pastwisko. Na ciele zamordowanego były widoczne liczne obrażenia, świadczące o torturowaniu duchownego. Księdza Rapacza zgładzono skrycie, bez rozgłosu, pod osłoną nocy. Osoby, które przybyły na miejsce zbrodni płacząc, maczały chusteczki we krwi Księdza i mówiły, że: jest to krew męczennika, świętego.
Uroczystości pogrzebowe, które odbyły się najpierw w Płotkach 15 maja, zgromadziły niezliczoną rzeszę wiernych i czterdziestu księży z sąsiadujących ze sobą diecezji: krakowskiej, katowickiej i kieleckiej. Po zakończonej ceremonii pogrzebowej i odprawieniu egzekwii ciało księdza Michała Rapacza przewieziono do Lubnia, gdzie nazajutrz – w święto św. Andrzeja Boboli (1591-1657), prezbitera i męczennika – spoczęło w rodzinnym grobie na cmentarzu parafialnym. Mimo przeprowadzonego procesu w sprawie śmierci księdza Rapacza nikt nigdy nie został ukarany za tę zbrodnię.
Męczeńska śmierć Czcigodnego Sługi Bożego była jednym z pierwszych morderstw, jakich przedstawiciele ,,władzy ludowej” i funkcjonariusze systemu totalitarnego w powojennej Polsce dopuścili się na duchownych. Różne stosowano metody, ale podłożem tej ponurej serii była zawsze nienawiść do Boga, tego co święte i religii, otwarta wrogość do Kościoła pod szyldem lansowanego prawidła: polityki wzajemnego <<mijania się>> państwa i Kościoła, materii i ducha. Oprawcy nienawidzili ks. Michała za gorliwą pracę dla chwały Bożej; bo przypominał o obowiązkach płynących z wiary; bo starał się, by parafianie żyli zgodnie z nakazem katolickiej wiary i moralności. W opinii wielu od samego początku jest męczennikiem za wiarę. Przeświadczenie o jego męczeństwie było żywe i spontaniczne. Pokazał w godzinie próby, że kapłan to nie tylko ofiarnik, ale także ofiara na wzór Chrystusa i za tę prawdę oddał życie. Stał się świadkiem nauki Jezusa i wartości przez Niego przekazanych.
Powojenna sytuacja polityczna w Polsce nie pozwalała na rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego kapłana. Pierwszym zdecydowanym krokiem w tym kierunku była ekshumacja szczątków ks. Michała Rapacza, która odbyła się 29 października 1980 roku. Kilka dni później, 2 listopada, przeniesiono je i złożono w zewnętrznym grobie z tyłu kościoła parafialnego w Płokach, gdzie spoczywały do 19 kwietnia 2024 roku.
W latach 1986-1987 biskup pomocniczy Archidiecezji Krakowskiej Julian Groblicki (1908-1995), zachęcony przez Ojca Świetego Jana Pawła II, zaczął gromadzić świadectwa i relacje dotyczące męczeńskiej śmierci ks. Michała Rapacza. W tej sprawie zeznawało 21 naocznych świadków, którzy mówili o heroicznym życiu i męczeńskiej śmierci pasterza z Płok. Formalnie Archidiecezja Krakowska rozpoczęła proces beatyfikacyjny 23 stycznia 1993 roku. Zebrane materiały przekazano Stolicy Apostolskiej. Dekret o męczeństwie Czcigodnego Sługi Bożego księdza Michała Rapacza z 24 stycznia 2024 roku zatwierdził Papież Franciszek.
19 kwietnia 2024 roku za zgodą Dykasterii Spraw Kanonizacyjnych ekshumowano doczesne szczątki Sługi Bożego i złożono w sarkofagu, który przygotowano w bocznym ołtarzu kościoła parafialnego w Płokach. Jego beatyfikacji, w imieniu Papieża Franciszka, dokonał kard. Marcello Semerano, prefekt Dykasterii Spraw Kanonizacyjnych 15 czerwca 2024 roku, w bazylice Miłosierdzia Bożego w Krakowie-Łagiewnikach na zakończenie trwającego od 28 marca Kongresu Eucharystycznego Archidiecezji Krakowskiej. Dzień liturgicznego wspomnienia Błogosławionego wyznaczono na 12 maja.